Podziel się!
To, jakie myśli i skojarzenia nasuwały się przy tworzeniu „żurgórkowej” odnoszą się bardziej do kwestii po- przetargowych.
Wtedy to po wygranym przetargu lub zdobyciu zlecenia zaczyna się prawdziwa praca kreatywna. Kreatywno-rzemieślnicza. Wszystko fajnie, kiedy jest to rozwinięcie koncepcji przetargowych, co sprowadza się do ubrania w ładniejsze piórka, opisanie w ładniejszych słowach. I często tak jest.
Jeśli nie sprawdzi się tego empirycznie, to człowiek nigdy się tego nie dowie. Przy okazji postanowiłem poeksperymentować w temacie kiszenia i sprawdzić proces pod innym kątem, czyli ukisić ogórki w taki sposób jak kisi się kapustę.
Ogórki kiszone
Składniki
Krok po kroku
Ogórki namaczamy z godzinę i myjemy dokładnie.
Ścieramy na tarce o dużych oczkach. Czosnek kroimy w ćwiartki, a koperek siekamy. Całość mieszamy z solą i chrzanem.Na dno wyparzonych słoików (najlepsze do tego są weki z klamrą, lub możemy użyć słoików typu twist zabezpieczając nakrętkę przed korozją poprzez nałożenie na słoik kawałków folii spożywczej) wrzucamy liść laurowy (2-3 sztuki na słój), ziele angielskie, pieprz i gorczycę.
Upychamy w słoikach ogórki wraz z sokiem, który puściły i zamykamy szczelnie.
Pozostawiamy w ciepłym miejscu na cztery dni, a następnie przenosimy do piwnicy lub inne chłodne miejsce by spowolnić proces.
Uzbrojony w stosowne narzędzia i składniki mogę zabrać się za dalsze „projektowanie”.
Żurgórkowa
Składniki
Krok po kroku
Ziemniaki obieramy i kroimy w większą kostkę.
Zalewamy je zimnym wywarem i gotujemy 25 minut.Marchew i pasternak ścieramy na tarce o grubych oczkach. Przesmażamy na patelni na odrobinie oliwy cytrynowej. Gdy lekko zmiękną dodajemy do wywaru z ziemniakami. Do wywaru trafia również przeciśnięty przez praskę czosnek.
Boczek szwarcwaldzki szarpiemy na mniejsze kawałki i przesmażamy go również na oliwie dodając pod koniec mielony kmin rzymski.
Dodajemy do naszej zupy.Kiszone ogórki odciskamy z płynu i przesmażamy na dwóch łyżkach masła do momentu kiedy część płynu odparuje. Dokładamy łyżkę masła i dolewamy odciśnięty płyn. Przeparowujemy całość około 15 minut pod przykryciem na średnim ogniu.
Ściągamy pokrywkę i odparowujemy większość płynu.Na reszcie masła przesmażamy oczyszczone pędzelkiem kurki oraz plasterki chorizo. Doprawiamy delikatnie pieprzem i ściągamy z patelni na papierowy ręcznik.
Do zupy wlewamy zakwas na żur i zagotowujemy całość na średnim ogniu.
Mąkę rozrabiamy z niewielką ilością wody, dodajemy śmietanę.
Przed dodaniem do zupy, należy zawiesinę zahartować kilkoma łyżkami gorącej zupy.
Trzymając nadal garnek na średnim ogniu ponownie zagotowujemy całość.Porcje na talerzu okraszamy przesmażonymi kurkami i chorizo oraz świeżą bazylią tajską.
Zwolennicy standardowych dodatków do żurku mogą pokusić się o dodanie pokrojonego jaja na twardo.
Po tak zwanej przeze mnie „próbie smakowej” mogę stwierdzić, że nie jest źle. Jest nawet zaskakująco dobrze. Związane jest to jednak z wiodącymi składnikami samodzielnych zup zaliczającymi się do kategorii „kiszonki i fermentacja”, więc nie było opcji by większy zgrzyt się pojawił. Czyli oba projekty miały zbliżone tonality i z samego założenia mogło się to udać.
Zupełnie inaczej przedstawiała by się sytuacja gdyby… no właśnie. Dość długo nad tym myślałem. I im dłużej nad tym rozmyślałem, tym mniej takich par w głowie znajdywałem. Być może podświadomie dopierałem takie opcje, by wzajemnie się uzupełniały, czyli pomimo różnych smaków, składników kreatywny umysł starał się tak to polepić w taki sposób by wyszło coś godnego uwagi. Być może analityczne podejście do projektowania samoczynnie podsuwało najsensowniejsze rozwiązania.
Analityka już na wstępie wykreślała najbardziej oczywiste połączenia. Chociażby miks rosołu, wywaru czy jak to inaczej zwał z czymś innym charakterystycznym dla danej zupy. Bo tak po prawdzie spora część zup opiera się bazie jakim jest wywar i każda szanująca się restauracja lub jadłodajnia bez takiej bazy nie jest godna takiego nazewnictwa. A skoro o nazewnictwie. To nasz „twór” dobrze by było również ciekawie nazwać. Więc może jest to dodatkowy klucz do tworzenia niekonwencjonalnych par.
Odnosząc się do postawionego sobie na początku pytania, czy pomimo pewnych trudności i sytuacji podczas projektowania można wyjść z tego zwycięsko mogę z całą pewnością odpowiedzieć: TAK!
Wystarczy odpowiednio do tego podejść, podeprzeć się analityką a znajdzie się najlepsze rozwiązanie, które nie pozwoli spalić projektu.