Podziel się!
Minęły dobre trzy tygodnie od powrotu ze słonecznej Szkocji. Z racji tego, iż był to mój pierwszy wyjazd na Wyspy, Przyjaciele uraczyli typowym, wielkim szkockim śniadaniem.
Powiadają, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Tak twierdzą mądre głowy. Przyznam, że osobiście dość często zdarza mi się w zabieganym dniu pominąć ten posiłek, ale jeśli tylko uda się wygospodarować chwilę – to musi być ono na wypasie! : )
Na duże (chociaż wolę określenie wielkie, gdyż nawet jeśli wyciągnę z szafki największy talerz to brakuje na nim miejsca) szkockie śniadanie składa się: bekon, sadzone jajko, fasolka, placek ziemniaczany, pomidor, pieczarka, grzanka lub dwie i to co raczej trudno zdobyć w Polsce: black pudding oraz ichniejsza kiełbasa – akurat tam na miejscu zostałem uraczony czymś na wzór serdelka. Sporo, prawda? Sporo to wręcz słowo klucz. To śniadanie według wyszukanych informacji ma prawie 1600 kcal. Do tego niemalże wszystko (wg. relacji Przyjaciół tam mieszkających) jest robione głębokim tłuszczu. Wątroba zawyłaby z bólu na samą myśl.
Jako, że jest niedziela i mam więcej czasu postanowiłem odtworzyć ten posiłek. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie spróbował pozmieniać co nieco i przy okazji skonfrontować tradycje z własną interpretacją. Zakasałem więc rękawy i ochoczo zabrałem się do pracy.
Prawie w zgodzie z tradycją.
Black pudding przywiozłem ze sobą, więc jeden element miałem z głowy. Fasolka w sosie pomidorowym – w wersji bazowej posłużyłem się gotowcem Heinz’a. Serdelek, pieczarki, pomidor, jajka i resztę zakupiłem na najbliższym sklepie.
Zastanawiacie się zapewne dlaczego użyłem gotowego produktu. Bo jest szybciej. Bo w restauracjach serwujących śniadanie (w Szkocji, przyp. redaktora) też korzysta się z półproduktów. Bo gdyby chcieć od zera przygotować całe śniadanie należałoby wstać wcześniej niż kury, a przecież pierwszy posiłek należałoby zjeść dość wcześnie, no chyba że jest to leniwa niedziela. No i niestety należałoby mieć dużą kuchnię, a tej mi brakuje.
Jedyny składnik śniadania, który musiałem przygotować to placek ziemniaczany, zatem do dzieła.
Tattie – to jeden z ulubionych szkockich śniadaniowych przysmaków – wzięło się od słowa „potatoe”, czyli ziemniak. Mój angielski może nie jest najwyższych lotów i słuchając szkotów czułem się mocno zagubiony. Dialekty robią swoje i stąd to pieszczotliwe określenie ziemniaka.
Tattie scones – Szkockie placki ziemniaczane
Składniki
Krok po kroku
Ziemniaki, najlepiej mączyste, musimy ugotować do miękkości i utłuc na gładką masę za pomocą tłuczka lub przecisnąć przez stosowną praskę.
Doskonale nadadzą się pozostałe z wczorajszego obiadu ziemniaki.Masło umieszczamy w rondelku i rozpuszczamy. Najwygodniej umieścić tłuszcz w kubku i wstawić do mikrofali na 1:30–2:00 przy mocy 750–600W.
Dodajemy masło wraz z solą oraz mąką pszenną i wyrobić na jednolitą masę. Masa powinna być plastyczna, nie kleić się nadmiernie do dłoni. Nie powinna też być zbyt sucha.
Ilość mąki, jakiej użyjemy, zależy od mączystości ziemniaków, więc najlepiej dodawajcie ją partiami.
Masę dzielimy na kulki i formujemy z każdej kulki cienki placek na obsypanej mąką stolnicy/desce.
Rozgrzewamy patelnię o grubym dnie na minimalnej ilości oleju smażymy tattie scones z obu stron, aż będą złoto brązowe.
Mamy zatem wszystkie niezbędne elementy by złożyć nasze wielkie śniadanie.
Rozstawiam grill kontaktowy i włączam go na najwyższej temperaturze. Ponownie rozgrzewam olej na patelni, tyle tylko że w rozsądnej ilości. Fasolkę przelewam do rondelka i stawiam na małym ogniu. Ten składnik powoli dojdzie do optymalnej temperatury.
Na rozgrzanym grillu kładę plastry boczku (użyłem cienko krojonych plastrów, lekko podwędzonych), zamykam całość i grilluję aż staną się lekko chrupiące. Zmieniam wkład na serdelek oraz kromki pieczywa tostowego. Ponownie zamykam sprawdzając od czasu do czasu poziom przyrumienienia grzanki obracając na drugą stronę w razie potrzeby.
Jednocześnie na rozgrzanym oleju (tak by dno patelni było lekko przykryte) kładę plastry black puddingu i smażę go z każdej strony po 3-5 minut. Po tym czasie wykładam na ręcznik papierowy aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Miejsce puddingu zajmują pokrojone na połówki pieczarki, pomidor oraz jajo przy którym pozwalam by żółtko lekko się ścieło.
Fasolka nam doszła, więc układamy wszystko na talerzu. Tradycyjne (prawie), wielkie szkockie śniadanie gotowe.
Śniadanie zjedzone. Siły nabrane, więc czas przygotować… drugie śniadanie. : )
Szkockie śniadanie w nowej formie.
Tak, jestem trochę szalony – bo kto normalny przygotowuje dwa śniadania i to w dodatku tak kaloryczne. Zastanawiałem się, co mogę przygotować w nowej formie zachowując w miarę balans elementów składowych śniadania.
Black pudding – jak w poprzedniej wersji posłużę się gotowym produktem, a być może kiedyś pokuszę się by go odtworzyć.
Zatrzymam się jeszcze na chwilę przy tym elemencie. Nie wiem czy mieliście możliwość spróbowania tego produktu. Przypomina trochę naszą kaszankę, jednak ma bardziej zwartą, delikatną fakturę. Lekko słodka w smaku w zestawieniu z naszym rodzimym produktem. Uwielbiam kaszankę i już kształtują się w głowie pomysły na zaprezentowanie jej w nowej odsłonie, dlatego też zapałałem miłością do dania wyspiarzy.
Placek ziemniaczany – a może dodać do niego mięsa, trochę świeżych warzyw i upiec? Zajmie to najwięcej czasu, więc zacznę od tego.
Prawie szkockie placki ziemniaczane
Składniki
Krok po kroku
Ziemniaki musimy ugotować do miękkości i utłuc na gładką masę za pomocą tłuczka lub przecisnąć przez praskę.
Doskonale nadadzą się pozostałe z wczorajszego obiadu ziemniaki.Mięso kroimy na bardzo drobną kostkę lub mielimy w maszynce.
Masło umieszczamy w rondelku i rozpuszczamy. Najwygodniej umieścić tłuszcz w kubku i wstawić do mikrofali na 1:30–2:00 przy mocy 750–600W.
Dodajemy je wraz z mięsem, solą, pieprzem, drobno posiekanymi ziołami, jajkiem, śmietaną oraz mąką pszenną i wyrobić na jednolitą masę. Masa powinna być plastyczna, nie kleić się nadmiernie do dłoni. Nie powinna też być zbyt sucha.
Ilość mąki, jakiej użyjemy, zależy od mączystości ziemniaków, więc najlepiej dodawajcie ją partiami.
Korzystając z pierścienie do formowania potraw oraz folii aluminiowej tworzę małe formy do pieczenia. Równie dobrze mogą posłużyć do tego kokilki (tudzież ramekiny - jaki te google jest mądre : )).
Wypełniam foremki masą. Układam w płytkim naczyniu żaroodpornym wypełnionego wodą (ok. 1 cm).
Całość wstawiam do piekarnika rozgrzanego do 180-200 °C na około 20 minut.Nie do końca ufam i czuję posiadany piekarnik gazowy, więc czas pieczenia będziecie musieli dostosować pod swoje wyposażenie kuchni.
Placki ziemniaczane siedzą grzecznie w piekarniku, zatem czas na kolejny, modyfikowany element.
Fasolka w sosie pomidorowym – koła nie wymyśle na nowo, więc jedynie zrobię to w trochę innym sosie, bardziej aromatycznym i pikantnym.
Fasolka w słodko-ostrym sosie pomidorowym
Składniki
Krok po kroku
Cebulę kroimy na bardzo drobną kostkę i szklimy na rozgrzanej oliwie dodając w międzyczasie odrobinę wędzonej soli.
Dodajmy równie drobno pokrojone papryki i dusimy z 4 minuty aż lekko całość zmięknie.Zawartość patelni zalewamy sosem słodko-kwaśnym i ponownie chwilę gotujemy.
Wsypujemy czerwoną fasolę wraz z odrobiną zalewy, dzięki której całość delikatnie się nam zaciągnie.
Dodajemy sos pomidorowy, resztkę soli oraz grubo pokrojoną kolendrę i dumy całość na wolnym ogniu parę minut.
Coraz bliżej wielkiego finału i jeszcze parę elementów do przygotowania.
Pieczarka – nie ma co już bardziej szaleć i dokładać nowych składników. Oczyściłem więc parę kurek przy pomocy pędzelka, to samo uczyniłem z małymi pieczarkami i przesmażyłem całość na odrobinie oliwy dodając w międzyczasie wędzonej soli.
Jajo sadzone – w tym przypadku postawiłem na jaj poszetowane (potocznie zwane jakiem w koszulce), które można przygotować dowolnie.
Kiełbasa – w tym przypadku zamiast serdelka posłużyłem się kiełbasą śląską… yeah! mamy polski akcent. : )
Bekon – jak wyżej, zgrillowany do lekko chrupiącej postaci.
Grzanka – przyrumieniona w prążki, chociaż finalnie mogłoby jej nie być wcale.
Wielkie szkockie śniadanie w lekko zmodyfikowanej formie przed Wami.
Tekstu dużo, gdyż i śniadanie duże. Więc jeśli dotarliście do tego miejsca pozostaje mi życzyć Wam: Smacznego!