Podziel się!
Można pokusić się o stwierdzenie, że każdy jest nowicjuszem. Zielonym. Świeżakiem – byleby nie tym pluszowym, dyskontowym, bo z tego co daje się zauważyć to niezłe patologie to rodzi.
Mimo wszystko nie należy się poddawać, a jedynie nieustannie się doskonalić, uczyć nowych rzeczy. Czy to w kuchni, czy też przy stacji graficznej. By poznać materiał, techniki, narzędzia. Niejednokrotnie podkreślam, że bardzo lubię uczyć się produktów w mojej małej kuchni, a nic nie pogłębia wiedzy jak praktyczne ćwiczenia.
Identyczną zasadę wyznaję podczas pracy zawodowej. Tutoriale i kursy dostępne powszechnie w sieci nie wniosą za wiele, jeśli wiedzy tej nie ugruntujemy w należyty sposób. A „kształcić” się niekiedy tylko po to by zdobyć papierek lub dopisać nowe umiejętności na Linkedinie mija się z celem i dość często skutki swoistego spoczęcia na laurach widzę w różnych aspektach zawodowych. W szerokiej gamie branż.
„Ale ja skończyłem/skończyłam roczne podyplomowe”.
A myślenie, a praktyka to gdzie?
Dlatego też, biorąc pod skrzydła młodych adeptów grafiki komputerowej staram się uczyć ich w sposób zadaniowy. Tłumacząc podejście do tematu, organizację pracy, szerokiego planowania działań. Ucząc właściwego wykorzystania narzędzi i materiału z którym przychodzi się zmierzyć. Czyli podejść zadaniowo i przez praktykę.
Skoro tytuł dedykowany jest kolorowi zielonemu skupię się na warzywach z tej gamy.
Szczaw.
Ba — będąc w myśli przewodniej wpisu, rzekłbym nawet młody szczawik.
Jest to moje pierwsze podejście do kiszenia (i niestety z braku czasu jedyne w tym roku), więc użyłem typowego zestawu, którego używam zazwyczaj do kiszenia: nieodzownej solanki, młodego czosnku w łupinach i gorczycy. Niestety użycie tej ostatniej było lekkim błędem o czym miałem przekonać przy innym daniu bazującym na kiszonym szczawiu.
Kiszony szczaw
Składniki
Krok po kroku
W pierwszej kolejności dobrze przygotować sobie słoiki do kiszenia.
Należy je umyć i wyparzyć.W kroku następnym, chociaż może on być pierwszym należy przygotować roztwór solanki. Nauczony z domu stosuję stałe proporcje: 1 czubata łyżka soli kamiennej na litr wody.
Szkoły są różne: jedna mówi o rozpuszczaniu soli w zimnej, a druga w ciepłej wodzie. Stosuję tę drugą, gdyż raz, że jest szybciej, a dwa - i tak trzeba wodę z kranu przegotować.
Nie gotuj wody z solą!
Podczas takiego procesu sól traci część cennych mikro- i makro elementów! Ugotuj wodę, ostudź ją z leksza, a następnie dodaj sól.
Tak przygotowaną solanką zalewaj przetwory.Liście szczawiu obrywamy i dokładnie myjemy pod bieżącą wodą.
Porozdzielamy po równo w słojach (w zależności od tego jakich użyliśmy) przyprawy, wymyte liście szczawiu i czosnek w łupinie.
Zostawiamy trochę przestrzeni od góry i zalewamy całość lenią solanką.
Dolewamy powoli, najlepiej po dolnej stronie łyżki oleju rydzowego tak, aby pokrył całą powierzchnię tafli wody.
Słoje szczelnie zamykamy i odstawiamy w zacienione miejsce.
Młody groszek
Podobnie jak w przypadku szczawiu spotkał się on z solanką oraz odrobiną przypraw z tą różnicą, że miejsce młodego czosnku zajął rozmaryn.
Kiszony młody groszek
Składniki
Krok po kroku
W pierwszej kolejności dobrze przygotować sobie słoiki do kiszenia.
Należy je umyć i wyparzyć.W kroku następnym, chociaż może on być pierwszym należy przygotować roztwór solanki. Nauczony z domu stosuję stałe proporcje: 1 czubata łyżka soli kamiennej na litr wody.
Szkoły są różne: jedna mówi o rozpuszczaniu soli w zimnej, a druga w ciepłej wodzie. Stosuję tę drugą, gdyż raz, że jest szybciej, a dwa - i tak trzeba wodę z kranu przegotować.
Nie gotuj wody z solą!
Podczas takiego procesu sól traci część cennych mikro- i makro elementów! Ugotuj wodę, ostudź ją z leksza, a następnie dodaj sól.
Tak przygotowaną solanką zalewaj przetwory.Strąki grochu dokładnie myjemy pod bieżącą wodą.
Porozdzielamy po równo w słojach (w zależności od tego jakich użyliśmy) przyprawy oraz młody groszek.
Zostawiamy trochę przestrzeni od góry i zalewamy całość lenią solanką.
Dolewamy powoli, najlepiej po dolnej stronie łyżki oleju rydzowego tak, aby pokrył całą powierzchnię tafli wody.
Słoje szczelnie zamykamy i odstawiamy w zacienione miejsce.
Zastanawiacie się być może po co ten olej. Cóż — jedno i drugie warzywo jest dość lekkie i lubi wypływać ku powierzchni solanki i może skończyć się tym, że przy dostępie powietrza po prostu zacznie się psuć. Kisiłem na próbę w małych słoikach i nie miałem czym tego dobrze obciążyć. Więc jedyną sensowną alternatywą było użycie oleju by nie zmarnować tych smakowitości, a niestety zdarzało się iż inne próby kiszenia warzyw kończyły się właśnie w ten sposób.